Edyta W.
Data zaginięcia 2005/11/10
wiek obecnie 35 lat
miała aparat na zębach
ostatnie miejsce pobytu Ząbki
"Poznała przez internet chłopaka. Wkrótce potem zniknęła w zagadkowych okolicznościach. Chociaż nie znaleziono ciała – i w świetle prawa Edyta uznana jest za zaginioną – mocne poszlaki świadczą, że internetowa znajomość skończyła się dla niej tragicznie. "
"Odwiedzając portal internetowy, poznała mężczyznę. Jakiś czas korespondowała z nim przez komunikator, w końcu jednak, 20 września 2005 r., doszło do spotkania. Spacer na Saskiej Kępie był dla Edyty jak historia z romantycznego filmu. Arek – bo tak mężczyzna miał na imię – był dla niej bardzo szarmancki, czarujący, inteligentny. Nic dziwnego, że zaprosiła go na niedzielny obiad 25 września. I to spotkanie przeszło oczekiwania Edyty. Już w październiku decyduje się na ślub, w grudniu. Z tą wiadomością jedzie do rodziców, do Łowicza."
"Ostatnie informacje od Edyty są z 10 listopada 2005 r. Tego dnia w pracy mówiła koleżankom, że jedzie do narzeczonego na kolację. Później jeszcze pisała do jednej, że nie spotkała się z Arkiem, ponieważ wrócił bardzo późno. To akurat było nieprawdą, ustalono, że Arek nie opuszczał Warszawy. Od 10 do 13 listopada był "długi weekend". 14 listopada Edyta nie zjawiła się w pracy. Dzień później, przy pomocy ślusarza i w asyście policji, jej rodzice dostają się do mieszkania zaginionej. W mieszkaniu panuje porządek, lecz nikogo nie ma. Również badanie kaset z monitoringu budynku pozwala stwierdzić, że Edyta W. wyjechała z domu swoim samochodem 10 listopada 2005 r."
"Przeszukanie mieszkania mężczyzny zaowocowało odnalezieniem umowy najmu mieszkania na ulicy Magiera. Policjanci jadą pod wskazany adres. Chociaż mieszkanie wygląda na nie użytkowane (nawet lodówka była wyłączona), na spodniej stronie dywanika w łazience odnaleziono ślady krwi. Ślady krwi są również przy odpływie w brodziku. Badania laboratoryjne są jednoznaczne: to krew Edyty. "
10 listopada 2005 roku, około 16:00 wyszła z pracy w Warszawie i swoim samochodem (VW Polo, kolor niebieski, nr rej. ELCH 831) pojechała na umówione spotkanie w rejonie ulic Żeromskiego i Magiera. Od tej pory brak jest jakichkolwiek informacji o jej miejscu pobytu, nie ustalono też miejsca postoju samochodu, którym się poruszała. http://poszukiwan...Edyta.html
Edytowane przez elin dnia 11-07-2016 22:44
Jest przełom w sprawie zaginięcia Edyty W. w 2005 roku. Śledczy od początku podejrzewali, że 30-latka została zamordowana przez Arkadiusza B., którego poznała na portalu randkowym Sympatia.pl. W pierwszym procesie sąd uniewinnił mężczyznę, bo zabrakło dowodów jego winy. Nie było nawet pewne, czy kobieta nie żyje. Teraz sytuacja może się zmienić, bo w Warszawie znaleziono najprawdopodobniej jej czaszkę - informuje RMF.
Edytowane przez kaktus dnia 24-01-2013 21:14
"Jestem bardzo cierpliwa pod warunkiem, że wyjdzie na moje"
Do końca lipca planowane jest zakończenie badań czaszki znalezionej przed kilkoma miesiącami nad Wisłą pod Warszawą - mogą to być szczątki zaginionej Edyty W. Trwa proces mężczyzny, który poznał kobietę na portalu randkowym i jest oskarżony o jej zabójstwo.
Sąd Okręgowy w Warszawie, przed którym toczy się ten proces, poinformował, że termin badań identyfikacyjnych czaszki został ostatnio przedłużony do 28 lipca. Dalsze decyzje w sprawie, które będą uzależnione od wyników tych badań, sąd podejmie na kolejnej rozprawie 10 września.
Czaszka znaleziona kilka miesięcy temu w Wiśle na warszawskiej Pradze nie należała do Edyty W. Jak poinformowało RMF FM, takie są wyniki ekspertyzy kości zębów, przeprowadzonej przez Zakład Medycyny Sądowej.
Odnalezienie czaszki miało być przełomem w głośnej sprawie "zabójstwa z Sympatii". Przerwano drugi poszlakowy proces Arkadiusza B., który jest podejrzany o zabicie kobiety poznanej na portalu randkowym. Do tej pory nie odnaleziono jej ciała.
Rozprawę przeciwko Arkadiuszowi B. zaplanowano na 10 września. Sąd liczy, że do tego czasu uda się przeprowadzić wszelkie ekspertyzy. Na razie biegli wydali opinię odontologiczną, czyli zbadali zęby w znalezionej czaszce. Na tej podstawie wykluczyli, że należała do Edyty W.
W tej sytuacji prokuratura chce ustalić, do kogo faktycznie należy odnaleziony fragment szkieletu. W tej sprawie jest oddzielne śledztwo: w zeszłym tygodniu śledczy zlecili badania DNA.
Na wyniki tych badań czeka także sąd, który chce mieć całkowitą pewność, że czaszka nie należy do poszukiwanej od 7 lat kobiety.
Pojechała na kolację i ślad po niej zaginął
W listopadzie 2005 roku Edyta W. pojechała na kolację z poznanym przez internet Arkadiuszem B. Od tego czasu ślad po niej zaginął. W czasie śledztwa okazało się, że mężczyzna był oszustem. Nie zamierzał się żenić i nie pracował, choć wmawiał 31-latce, że prowadzi firmę.
Wyciągnął od niej co najmniej 70 tysięcy złotych - jak zapewniał - na działalność gospodarczą. W rzeczywistości spłacił z tych pieniędzy długi i kupił samochód. W pierwszym procesie sąd uniewinnił Arkadiusza B. W lipcu 2010 roku stwierdził, że materiał dowodowy prokuratury, zebrany w ponad 30 tomach, to za mało, by skazać oskarżonego. Sędziowie argumentowali, że nie wiadomo nawet, czy Edyta W. zmarła, a jeśli tak - to w jaki sposób.
Dwa lata temu sąd apelacyjny uchylił ten wyrok. Orzekł, że był "przedwczesny", i nakazał ponowną ocenę dowodów. Wyrok w tym ponownym procesie miał zapaść niebawem, teraz jednak - po odnalezieniu czaszki - ten termin się przesuwa.
Edytowane przez kaktus dnia 09-07-2013 23:09
"Jestem bardzo cierpliwa pod warunkiem, że wyjdzie na moje"
Uprawomocnił się wyrok dożywotniego więzienia dla Arkadiusza B. za zamordowanie Edyty W. (†31 l.). Mężczyzna poznał ją na portalu rankowym. Sąd Okręgowy wydał wyrok na podstawie poszlak, a Sąd Apelacyjny go zatwierdził
Jak podaje gazeta.pl, uprawomocnił się wyrok dożywocia dla Arkadiusza B. za zabójstwo 31-latki poznanej w portalu randkowym. W środę Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał ubiegłoroczny wyrok Sądu Okręgowego, który skazał podejrzanego na dożywocie.
Arkadiusz B. według ustaleń prokuratury i sądu w 2005 r. zamordował poznaną w portalu randkowym kobiet. Tak ją omotał, że Edyta W. planowała wziąć z nim ślub. Oszukiwał ją i zwodził, nakłonił, by pożyczyła mu ponad 70 tys. zł. Według sędzi Anny Wierciszewskiej-Chojnowskiej działał on z chęci zysku. Ukrył zwłoki i zatarł ślady zbrodni – tak skutecznie, że do dziś ich nie odnaleziono. W jego mieszkaniu, na dywaniku łazienki, odnaleziono jednak ślady krwi.
Jego obrońca w apelacji wnosił o uniewinnienie, dowodząc, że wątpliwości co do winy Arkadiusza B. są za duże i nie stanowią zamkniętego ciągu, a więc nie może dojść do skazania. Mecenas dowodził, że ślady krwi w łazience mogły pochodzić choćby ze skaleczenia. Ale Sąd Apelacyjny nie miał wątpliwości i przyznał sądowi okręgowemu rację
Edytowane przez kaktus dnia 11-02-2015 20:10
"Jestem bardzo cierpliwa pod warunkiem, że wyjdzie na moje"