Helena J.
Data zaginięcia 2007/06/03
wiek obecnie 84 lata
ma widoczne braki uzębienia, ma owalne znamię
ostatnie miejsce pobytu Koszalin
"Pani Helena choruje na Alzheimera. Mieszkała sama. W dniu zaginięcia wyszła na spacer z psem. Do domu nie wróciła. Mimo natychmiastowych poszukiwań, nie udało się jej odnaleźć. Pies został odnaleziony po tygodniu w schronisku dla zwierząt. "
art. stary bo z 2009 r, ale wrzucam, bo nie ma żadnych tutaj informacji na temat tego co się stało z P. Heleną
Helena Jończyk wyszła z domu 4 czerwca 2007 roku, nie wróciła i wciąż nie wiadomo, co się z nią dzieje. Do dziś nie odnaleziono jej ciała. Nie potwierdziły się też sygnały, jakoby kobieta miała przebywać w zakładzie psychiatrycznym w Łomiankach. - Był poniedziałek, jak co dzień przyszłam mamę odwiedzić dość wcześnie, bo ok. godz. 8.30 wchodziłam już do klatki przy ul. Szymanowskiego - opowiada córka, Iwona Winiarkiewicz. - Drzwi nie były zamknięte na klucz, w pokoju stały zapakowane rzeczy mamy w takie tobołki, bo mama nie miała walizek. Na łóżku był otwarty dowód osobisty. Nie było jednak psa, więc najpierw pomyślałam, że mama wyszła z nim na spacer i zaraz wróci. Miałam taką nadzieję, choć przyznam, że od jakiegoś miesiąca miała dziwne lęki i z jej zdrowiem psychicznym było coraz gorzej. Nie chciała się do mnie przeprowadzić, więc zamierzaliśmy jej zapewnić opiekę w jakimś ośrodku. Nie zdążyliśmy. Mama z tego spaceru nie wróciła. Na nic się zdały moje poszukiwania na osiedlu. Nigdzie je nie było. Zgłosiłam zaginięcie policji. Jeszcze tego samego dnia Helenę Jończyk widziano wieczorem przy sklepie SANO (pod filarami) i przy pobliskim LIDLu. Wtedy miała jeszcze przy sobie swojego psa, którego dwa dni po zaginięciu znalazła mieszkanka osiedla Zagórzyno i zaniosła do pobliskiego schroniska. Stąd wykupiła go rodzina Heleny Jończyk. Potem jeszcze 9 czerwca ktoś widział kobietę na koszalińskim dworcu, sygnał, że przebywa w zakładzie psychiatrycznym w Łomiankach, się nie potwierdził. Kilka tygodni później zaginiona miała siedzieć na ławce dworcowej w Tczewie i opowiadać napotkanym młodym ludziom, jako wieloletnia polonistka, o Sienkiewiczu. - Byliśmy w tym Tczewie i jej nie znaleźliśmy. Sprawdzaliśmy każdy sygnał, policja też. Bez skutku. Mamy szuka też Fundacja ITAKA. Wolałabym znać tę najgorszą prawdę. Przynajmniej moglibyśmy mamę pochować. To czekanie i takie zawieszenie w próżni, które twa już półtora roku, jest nie do wytrzymania - mówi córka poszukiwanej. - Może jednak ktoś wie, co się z mamą stało, gdzie jest.